Uroczystości pogrzebowe o. Rajmunda

Visits: 2079

W czwartek (13.02.2020) i w piątek (14.02.2020) odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. o. Czesława Rajmunda Leszko.
W czwartek odbyło się wprowadzenie wprowadzenie ciała o. Rajmunda do naszego Sanktuarium gdzie odbyły się uroczyste Nieszpory za zmarłego oraz Msza św. której przewodniczył o. Przeor Janusz Bębnik.
Główne uroczystości pogrzebowe odbyły się w piątek pod przewodnictwem o. Prowincjała Bogdana Megera. Do zgromadzonych skierowany został list ks. Bpa Kazimierza Gurdy, który odczytał jego delegat ks. Marek Matusik.
Po uroczystej liturgii ciało naszego współbrata zostało odprowadzone na cmentarz parafialny.

Kazanie o. Prowincjała Bogdana Megera

          Drogie Prezbiterium Kościoła Siedleckiego na czele z Ks. Kan. Markiem – wikariuszem biskupim ds. życia konsekrowanego i Ks. Dziekanem Tadeuszem,

          Moi współbracia przybyli z naszych klasztorów z polski i zagranicy,

          Wspólnoto Wolo-Gułowska z o. Przeorem Januszem,

          Kochane siostry karmelitanki z Delegatką Matki Generalnej s. Jolantą i miejscową przełożoną  s. Haliną,

          Najserdeczniejsze pozdrowienie, przywitanie i wyrazy modlitewnej solidarności, kieruję zaś do kochanych  sióstr i brata zmarłego o. Rajmunda wraz z rodzinami, krewnymi i znajomymi,

          Przedstawiciele władz Samorządowych, Panie Wójcie,

          Drodzy przedstawiciele różnych miejscowości w których pełnił za swojego życia posługę o. Rajmund,

          Drodzy Parafianie i sympatycy tego Sanktuarium,

          Wszyscy, którzy zgromadziliśmy się dzisiaj na uroczystości pogrzebowej naszego współbrata!

          Poszukując czytań na dzisiejszą okazję w IX Tomie Lekcjonarza bo tam znajdują się formularze czytań we „Mszach św. za zmarłych”, w pewnym momencie przypomniałem sobie słowa jednego z biskupów, który powiedział, że najlepsze są czytania z dnia. I zajrzałem do czytań, jakie Kościół przewiduje na dzisiejszy dzień w którym obchodzimy Święto św. Cyryla i Metodego – Patronów Europy. Kiedy zobaczyłem te czytania pomyślałem sobie, że one rzeczywiście są najlepsze na dzisiejszą okoliczność, bo mówią o dwóch bardzo ważnych sprawach, które dotyczą naszego życia, naszego przeznaczenia, ale również, mówią o tych, którzy prowadzą nas tą drogą.

           Otóż w pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich widzimy Pawła i Barnabę, którzy chcieli głosić ewangelię żydom, ale żydzi nie chcieli ich słuchać, więc powiedzieli do nich: „skoro nie chcecie, idziemy do pogan” i poszli i opowiadali poganom o Panu Jezusie. Ale zauważmy jak św. Łukasz autor Dziejów Apostolskich relacjonuje dalej, że poganie, kiedy słuchali tego nauczania, nie cieszyli się z tego, że apostołowie opowiadali im o Panu Jezusie, ale cieszyli się z tego, „że są przeznaczeni do życia wiecznego”.

          Tak siostry i bracia!

          Człowiek rodzi się, a potem żyje nie po to, żeby umrzeć, ale po to, aby przejść do życia wiecznego. I my dzisiaj celebrujemy przejście naszego zmarłego współbrata właśnie do życia wiecznego, chociaż przed nami jego martwe ciało.

          Tak, myślimy o śmierci, bo jak ktoś powiedział: „nie myśleć o śmierci to tak jakby chcieć zapomnieć o życiu”. Dziękujemy dzisiaj myśląc o śmierci o. Rajmunda za jego życie. 9 dni temu w szpitalu powiedziałem do niego: „Ojcze jesteś szczęściarzem, bo przeżyłeś swoje życie pięknie”, żachnął się trochę, spojrzał na mnie a potem powiedział: „no może nie aż tak pięknie, ale trochę pięknie” i pojawił się lekki uśmiech na jego twarzy.

          Tak wiemy, że pięknie i pracowicie i dlatego chcemy wspomnieć jego życie ziemskie, które zaczęło się tak niedaleko tego miejsca, w sąsiedniej parafii w Adamowie, w sąsiedniej miejscowości w Gułowie 14 listopada 1938r, Na chrzcie św. otrzymał imię Czesław. Jako najstarszy syn Stefana i Michaliny, a potem rodzi się jeszcze brat i cztery siostry. Tam w Gułowie kończy 4 klasy szkoły podstawowej, a następnie szkołę ogólnokształcącą w Adamowie. I teraz zaczyna się jego „Przygoda” z Zakonem Karmelitów. Przygoda wypowiedziana przez jego późniejsze życie przez duże „P”. W roku 1955 pisze prośbę o przyjęcie do Zakonu. Zaznacza w niej, że pragnie zostać księdzem zakonnym, gdyż „poznałem życie Ojców Karmelitów, którzy blisko mnie mieszkają”. W szpitalu, kiedy byliśmy sami, podpytywałem niedawno o. Rajmunda jak to było z tym jego powołaniem? Czy to może wpływ tego miejsca? Sanktuarium Matki Bożej Gułowskiej? Czy to tu, w tej świątyni postanowił zostać karmelitą? Odpowiedział: „Nie, do Woli Gułowskiej chodziłem wiele razy z pielgrzymkami przeważnie na 8 września, ale nie tylko, ale karmelitą postanowiłem zostać, kiedy uczestniczyłem w rekolekcjach, które prowadził w mojej parafii w Adamowie śp. świątobliwy o. Albert Urbański. Poszedłem do niego na rozmowę i napisałem podanie do prowincjała”. W zakonie przyjmuje imię Rajmund.  Najpierw przeżywa nowicjat w Oborach a po pierwszych ślubach udaje się na dalszą naukę a potem studia do Krakowa. Śluby wieczyste składa 15 lipca 1962r. a święcenia kapłańskie przyjmuje 24 lutego 1965r.

          Można powiedzieć, że teraz rozpoczyna się drugi etap jego życia. Najpierw uwierzył Chrystusowi, jak poganie, którzy słyszeli przepowiadanie Pawła i Barnaby, jak święci Cyryl i Metody – patroni dnia dzisiejszego, on również zapragnął przeżyć swoje życie dobrze, przeżyć swoje życie pięknie, aby „być godnym życia wiecznego”. Ale nie tylko, postanowił tą swoją radością, tym swoim szczęściem, że można być tak blisko Pana Boga, podzielić się z innymi.

          W Ewangelii przed chwilą przeczytanej usłyszeliśmy, jak Jezus rozsyła swoich uczniów. Posyła swoich najbliższych współpracowników, aby nauczali innych. „Całemu światu głoście Ewangelię” – śpiewaliśmy przed chwilą w psalmie responsorialnym.

          I o. Rajmund po święceniach kapłańskich idzie wypełniać to zadanie tam, gdzie go przełożeni posyłali. W swoim życiu kapłańskim, w którym przeżył prawie 55 lat – mówię prawie, bo za 10 dni obchodzilibyśmy 55 rocznicę święceń – w tym życiu kapłańskim zmieniał 9 razy klasztory, w których posługiwał. Jedną z pierwszych posług, jaką mu powierzono była funkcja Sekretarza Ośrodka Misyjno – Rekolekcyjnego i Komisji Liturgicznej, którą pełnił od czerwca 1967r. Rok później decyzją prowincjała zostaje mianowany stałym Kaznodzieją Misjonarzem Prowincji Polskiej Zakonu. W czerwcu 1970 roku, przełożeni wyznaczają, jako miejsce posługi klasztor w Oborach, gdzie powierzone zostają o. Rajmundowi obowiązki Socjusza Nowicjatu, a w 1971r. Definitorium Prowincji nominuje go, na urząd Magistra Nowicjatu. W tym czasie za zgodą władz zakonnych podejmuje naukę w Prymasowskim Studium Życia Wewnętrznego w Warszawie. Po kilkuletnim pobycie w klasztorze w Oborach w 1976 roku,  o. Rajmund zostaje przeniesiony na rok do klasztoru w Lublinie, po czym Definitorium mianuje go przeorem i proboszczem w Chyżnym. Tam na Orawie, jako proboszcz i przeor pozostaje aż 11 lat. Dobrze się czuł w tej pracy duszpasterskiej, bardzo mocno związał się z tamtą parafią i z Orawianami. Byłem świadkiem jak odchodził z tamtego miejsca, pamiętam jak mu było trudno zostawić tamte tereny. Teraz w 1988 roku wraca do Krakowa, gdzie podejmuje posługę Ojca Duchownego Seminarium oraz Delegata Prowincji dla Sióstr Karmelitanek. W 1991r. zostaje przez prowincjała zamianowany proboszczem i przeorem w klasztorze w Baborowie. I znowu praca duszpasterska i parafialna na Śląsku Opolskim przez 9 lat. A potem w 2000r roku zostaje skierowany do posługi w klasztorze w Pilźnie. W Pilźnie byliśmy razem – tam go lepiej poznałem. Tam pracowało się nam dobrze, bardzo dobrze. Kiedy zaledwie po trzech latach obydwaj odchodziliśmy z Pilzna żartowałem do niego: „Ojcze, następnym razem jak będzie możliwość wyboru to ja chcę tylko z tobą iść na następną placówkę, ale następnym razem to ty, będzie przeorem”. Tak się jednak nie stało. Tam w Pilźnie miałem możliwość zaobserwować jego wielką odpowiedzialność, z jaką wykonywał swoje obowiązki szczególnie, jako spowiednik i kaznodzieja w naszym sanktuarium, oraz spowiednik sióstr służebniczek w Dębicy.      Kaznodzieja! Tak, był wspaniałym kaznodzieją, jego kazania zawsze były przygotowane, napisane, ale nieprzepisane. Były przez niego przemyślane i pięknie wygłaszane. Z Pilzna przechodzi na rok do pobliskich Lipin, by w 2004 roku powrócić można powiedzieć do siebie, do swoich terenów, do tego miejsca „gdzie wszystko się zaczęło” do Woli Gułowskiej. W szpitalu rozmawiając przy łóżku o. Rajmunda, ale nie z nim zastanawialiśmy się z o. Przeorem ile lat tutaj przebywa i wydawało się nam, że 9 i nagle o. Rajmund, który nie wydawał się wcale uczestniczący w tych wyliczeniach, mówi: „Piętnaście”. Tak 15 lat, a nawet więcej. Prawie szesnaście ostatnich lat Twojego życia – kochany Ojcze przeżyłeś tutaj. Blisko swojej rodziny, blisko grobów swoich zmarłych – twoich rodziców, a przede wszystkim w bliskiej obecności Maryi czczonej w Gułowskim Sanktuarium, w którym służyłeś z taką gorliwością: przy ołtarzu, w konfesjonale, w innych posługach duszpasterskich, służyłeś parafianom i pielgrzymom, Kółkom Różańcowym, a wreszcie w klasztorze Sióstr Karmelitanek, do którego tak lubiłeś chodzić i w Domu Pomocy Społecznej prowadzonym przez siostry. Tutaj też w 2015 roku wraz z przedstawicielami prowincji z ówczesnym prowincjałem o. Tadeuszem, świętowaliśmy twój jubileusz 50-lecia posługi kapłańskiej. Tutaj przy tym ołtarzu.

          Ostatni raz stanąłeś przy tym ołtarzu 1 stycznia. Nie wiedziałeś wówczas, że sprawowałeś ostatnią Mszę św. swojego życia. A potem zaczęła się Kalwaria. Najpierw poprzez szpital w Lubartowie, a kiedy powróciłeś do klasztoru ubogacałeś braci, ale i domowników i wszystkich, którzy odwiedzali cię przez te dni, swoim pokornym znoszeniem choroby i cierpienia. Chociaż byłeś uparty, bo taki byłeś przez całe swoje życie, to w ostatnim czasie widać było jak to wszystko, co ziemskie staje się mniej wartościowe i mniej ważne od tego, co wieczne i dlatego byłeś bardzo spokojny przy końcu tego życia.

          Kiedy udało mi się trzy razy odwiedzić cię w szpitalu w Łukowie mieliśmy okazję powrócić wspomnieniami do wielu chwil z twojego życia. W zeszły piątek, kiedy wracałem ze spotkania z Ks. Biskupem Kazimierzem Ordynariuszem Diecezji Siedleckiej zajechałem do szpitala, aby przekazać ci specjalny dar od Ks. Biskupa – jego błogosławieństwo. Przyjąłeś je z wielką wiarą czyniąc prawdopodobnie ostatni znak krzyża swoją ręką. Na drugi dzień, kiedy miałem już jechać do Krakowa – tchnięty przeczuciem, że już się nie zobaczymy – jeszcze raz zajechałem do ciebie, ale przy pożegnaniu nie miałeś już siły, aby się sam przeżegnać. Ja zrobiłem krzyżyk na twoim czole.

          Dzisiaj jesteś tu z nami, ale już w inny sposób. Chociaż przyszła do ciebie śmierć, jesteśmy przekonani, że ona pragnie przekazać cię Jezusowi Chrystusowi, który ją – śmierć zwyciężył. Bo to on przez swoją śmierć zaprasza cię teraz do życia wiecznego. On Jezus wybrał cię, powołał i posłał jak apostołów z dzisiejszej ewangelii do świata do drugiego człowieka.

          W chwili, gdy przygotowywałem to kazanie, obok mnie na biurku leżała kartka pożółkłego papieru z napisanym własnoręcznie podaniem przez o. Rajmunda z datą 29 lipca 1955 roku. Było to podanie proszące o przyjęcie do Zakonu. W uzasadnieniu o. Rajmund prosząc o przyjęcie napisał: „Chcę zostać księdzem zakonnym, aby w przyszłości stać się sługą Bożym”.

          Ojcze Rajmundzie!

          Jestem przekonany, że w swoim życiu zakonnym i kapłańskim wypełniłeś dobrze, wypełniłeś bardzo dobrze to, czego pragnąłeś, gdy wstępowałeś do karmelitów. Pamiętam jedno z Twoich kazań w Pilźnie z okazji Uroczystości Wszystkich Świętych, kiedy mówiąc o świętości, powiedziałeś: „W niebie, gdy tam trafimy, to będzie wiele zdziwienia, kiedy zobaczymy tam osoby, o których nawet nie spodziewalibyśmy się, że tam trafią”.

          Kochany Ojcze!

          Jeżeli my tam trafimy, a bardzo, całym sercem tego pragniemy, oto się modlimy i staramy się żyć tak, aby tam trafić. Ojcze, jeżeli my tam przyjedziemy, to nie będziemy zdziwieni, że tam się z Tobą spotkamy.

          Powierzamy Cię Maryi – Matce, Ozdobie i Królowej Karmelu. U Jej stóp kształtowało się Twoje powołanie w tej świątyni, Jej, jako karmelita przez całe życie służyłeś, w Jej Uroczystość – Świętej Bożej Rodzicielki odprawiałeś tu ostatnią eucharystię. Wierzymy, że to Ona przyszła po ciebie w swoje wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, aby wprowadzić Cię poprzez czyściec, w pierwszą sobotę do Nieba.

                                                 Amen.